Było ciemno, bardzo ciemno. Dom stał na obrzeżach miasta, więc nie było żadnych latarni, nic. Błąkałam się po omacku, dostrzegając jedynie rozmazane kontury i modląc się by w nic nie wleźć. W oddali dostrzegłam jasną poświatę San Francisco. Ok, przynajmniej wiedziałam dokąd iść. Tylko co potem? Nie miałam nawet pieniędzy. Przez chwilę przemknęło mi przez głowę, by wrócić, ale nie. Nie mogłam. Trudno, najpierw się tam dostanę, potem będę myśleć co dalej. Ruszyłam przed siebie potykając się co chwila.
Wieczór był bardzo ciepły, a chmury powoli odsłaniały błyszczący księżyc, więc widziałam coraz więcej. Z początku wydawało mi się, że mój cel jest blisko, jednak mijały godziny, a ja wciąż nie mogłam tam dotrzeć. Przysiadłam na chwilę pod wielką wierzbą, by odpocząć. Znałam dobrze okolicę, ale nigdy nie wiedziałam tu żadnej wierzby. Zresztą do miasta szło się najwyżej godzinę, a minęło już tyle czasu, więc jak to w ogóle możliwe? Gdzieś w głębi umysłu te pytania nie dawały mi spokoju. Byłam jednak zbyt zmęczona na filozofowanie. Po prostu zamknęłam oczy.
~~~~~~~~~~~~
Wiem, wiem znowu króciutki, ale za to postaram się szybciej wstawić następny.
Tak na marginesie mam fazę na "I see fair" ♥
Super, super, super *.*
OdpowiedzUsuń"modląc się by w nic nie wleźć" - genialne :D
Czekam na kolejny rozdział, szybko !!!
moimswiecie.blogspot.com
A tak w ogóle - MYŚLAŁAM, ŻE JUŻ SKOŃCZYŁAŚ Z TĄ PIOSENKĄ ?!
UsuńJestem ciekawa, co będzie dalej. ;D Czekam na następną notkę.
OdpowiedzUsuń~ Pozdrawiam!
Genialnie piszesz ! Oby tak dalej !
OdpowiedzUsuń